CZY TWÓJ PUPIL MA KONTO NA FB?
Droga Daisy,
Kilka dni temu otrzymałem ciekawy mail. Pewna znajoma zawiadamia mnie w nim, że jej Simon ma wreszcie konto na Facebooku. Fajnie, pomyślałem sobie, 2-letni Simon zaistniał w przestrzeni socjalnych mediów. Nowi i starzy znajomi, zdjęcia, komentarze. I Like It!
Po chwili przyszła jednak refleksja. Otóż problemem Simona nie jest tak długie oczekiwanie na własne konto. Jego problem to fakt, że z maleńkiego, słodkiego szczeniaczka zamienił się w potwora. Warczącego, gryzącego, nietolerancyjnego i ociekającego pianą wściekłości, wrednego potwora.
Ach, zapomniałem powiedzieć, że Simon jest psem. Pieskiem. Pieseczkiem. Miniaturką. Mieszanką chihuahuy i nagiego psa chińskiego. W jego genach nie ma śladu Godzilli czy niedźwiedzia grizzly. Simon jest ofiarą bezgranicznej miłości swojej pani. Miłość, jak to miłość. Potrafi być ślepa. Najlepsze kąski, miłe słowa, pieszczotki. Teraz Simon rządzi wszystkim i wszystkimi. Jego ego przerosło fizykę po stokroć. Terroryzuje, wymusza, wymaga.
Simon nie lubi innych psów - mówi często jego pani. Tak, to prawda. Simon w ogóle nie lubi nikogo. Dlaczego? Czy dla tego, że jest samcem alfa w swoim stadzie, domu? Tak, owszem, ale przede wszystkim dlatego, że nie rozumie zasad współżycia z innymi. Socjalnej współgry z otoczeniem. Pewnie rządzi nim też strach przed nawiązaniem takiej gry, więc do agresji tylko milimetry. W zasadzie należałoby Simona resocjalizować.
Brzmi to, jakby tu była mowa o pensjonariuszu zakładu karnego przed wyjściem na wolność. Niestety to też się zgadza. Różnica tylko, że kraty ze złota, a więzień sam ustala reguły. Od małego był izolowany. Nie spotykał innych psów, kotów, ludzi. Nie obwąchiwał drzewek, śmieci. Nie latał za patykiem i nie szalał w błocie z jakimś kolegą czy koleżanką. Wychodzi na spacery a la Paris Hilton, w torbie z Chanela. Sika w domu. Raz do kuwety, raz na podłogę.
To przykre bo wszystkiemu winna miłość. Taka ślepa, bezrozumna, toksyczna. Simon i całe jego otoczenie stali się jej ofiarą.
Myślę, że Simonowi, bardziej niż wirtualni, przydaliby się realni przyjaciele. Konto na Facebooku może bardziej zaspokaja potrzeby i ambicje jego właścicielki. Czekam tylko, kiedy jego status zmieni się na "Szczęśliwy".
Pozdrawiam ze Sztokholmu!
Sergiusz Lach
data publikacji 12-11-2012
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj