Wczoraj spotkałam na spacerze mojego kolegę Maksia, sześciomiesięcznego jamnika ostrowłosego. Rozmawialiśmy w najlepsze gdy nagle na Maksia rzucił się duży starszy pies biegnący luzem. Właścicielka Maksia ledwo zdążyła go na czas podnieść ale Duży i tak zdążył go wyszarpać za uszy. Za chwilę doszedł do nas Właściciel dużego, który na uwagę zdenerwowanej starszej pani trzymającej Maksia zareagował zdawkowym "nic się nie stało". I poszedł dalej. Wielokrotnie widzę na spacerze, że małe psy są prowadzone na smyczy, a duże puszczane luzem. Bo muszą się wybiegać. I słyszę komentarze właścicieli Dużych gdy podbiegają do mnie - Oho, taka mała to akurat śniadanie dla Reksa! Mówić każdy może, z wychowaniem zwierząt jest gorzej. To nie ja mam się chować na widok rozpędzonego wilczura, to raczej on powinien wiedzieć (czyli jego Wlasciciel) gdzie są granice bezpiecznego spaceru Ułańska fantazja i brak poszanowania dla najprostszych przepisów powodują ze mimo nowej rzeczywistości, kolorowych reklam i dobrobytu mentalność społeczna Polaków jest nadal w głębokiej komunie. Silnemu wolno wiele, większość może wszystko. Poszanowanie mniejszości i ochrona słabego, powszechne w Europie, do Polski jeszcze nie zawitaly. Szkoda, bo to bardzo proste odruchy. Wzajemna życzliwość i zasada nieszkodzenia innym powodują, że przechodnie z na paryskiej ulicy uśmiechają się do siebie a my patrzymy na siebie nieufnie. Może warto więc zrobić krok? Trzymać duże psy na smyczy? Przywiązać na smyczy żółtą lub pomarańczową kokardkę jak proponuje jedna z naszych Boogerek, aby inni z dala widzieli. Ze dany pies jest lekko (lub bardzo) agresywny? Poranny lub wieczorny spacer z psem ma być chwilą relaksu a nie kolejnym źródłem stresu. Popracujmy nad tym.
data publikacji 08-10-2012
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj