DRZEWA - PIOSENKA G. BRASSENSA
Już zaraz Święta Bożego Narodzenia. To oznacza prezenty. Także te nieprzemyślane. Póki takim prezentem jest para skarpet albo opiekacz, można przeżyć. Ale pod choinkę trafia często piesek, kotek, świnka morska, papużka. Uciechy mnóstwo, potem dopiero okazuje się, że są też obowiązki. No i przede wszystkim spora zmiana w domowym życiu.
Rzeczywistość zapuka do drzwi prędzej czy później. A z pewnością przy okazji rodzinnych ferii lub wakacji.
Przez lata we Francji kanikularne cymbały z Paryża, jadąc na Riwierę, porzucały swoje pieski i kotki w skądinąd słynnym z nugatów mieście Montélimar. Do głębi przerażony tym haniebnym procederem, Georges Brassens – jeden z największych poetów francuskiej piosenki – napisał piosenkę Montélimar, która jest aktem oskarżenia i klątwy na familie sprawców zwierzęcych nieszczęść. Tu oryginał:
A poniżej próba spolszczenia tej piosenki. U nas nie ma takiego miasta hańby. U nas sprawę załatwia się w lasach – każdy jest dobry. Wystarczy wstukać w wyszukiwarkę „pies uwiązany do drzewa”: tysiące wyników. Dlatego polska wersja musi być nieco zaadaptowana. I nosi tytuł Drzewa.
Zespół Reprezentacyjny opracował już ją muzycznie. Może mogłaby to być piosenka towarzysząca akcji uświadamiania rodaków, że pies czy kot uwiązany w lesie to moralna klęska ludzi?
Walizek stos –
dzieciarnia hops,
kiciunię bierz
i psiunia też –
bezmyślna, zła,
obłudna ćma
na urlop gna.
Ma cel ten rajd:
nadmorski raj –
ruszyli już,
aż poszedł kurz,
do dechy gaz,
już czas, już czas,
po drodze – las.
Te kreatury
z progeniturą
wreszcie niech
się dowiedzą, że
do was się głupi
przywiązał pupil,
wy go więc
nie wiążcie do drzew.
Rodzinę wszak
wnet trafia szlag,
dzieciarnia wraz
podnosi wrzask,
bo psiunio ma
nudności, a
kiciunia szcza.
Nie dali im
aviomarin,
a teraz brud
i jeszcze smród,
nie zmyję sam
z tych obić plam –
przeklęty kram!
Te kreatury…
Obłudna ćma
już potąd ma,
ten kot, ten pies –
nadał ich bies,
mówimy: pas,
do dechy gaz,
już widać las.
Mamy, psiakość,
futrzaka dość,
sznur cienki ciut,
więc może drut…
Wjeżdżamy w cień,
ten dobry pień –
ech, co za dzień!
Te kreatury…
Kiciunia więc
i wierny pies
już dzielą los
banitów z szos
i niesie się
po lesie jęk
pękniętych serc.
Obłudna ćma
nad morze gna,
więc życzę tym
palantom, nim
dopadną met,
niech skończą wnet
na jednym z drzew!
data publikacji 20-12-2013
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja