Korzystamy z plików cookies w celach statystycznych i umożliwienia funkcjonowania serwisu.
Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Informacje o możliwości zmiany ustawień cookies: O Cookies Zgadzam się, zamknij X
BAJOR I CZIP

Ta historia nie jest nowa, ale że ja sam byłem w innych kosmosach – to nie szkodzi. Zwłaszcza, że problem sam też nienowy, a jakoś nierozwiązywalny.

Powyżej portret „ocalonego z zagłady”. Choć nie wiem, czemu w cudzysłowie piszę. Bajor jest ocalony, a zagłada mu groziła. W dodatku zagłada zaplanowana. Po prostu jakiś ćwierćmózg ze Słupska (z całym szacunkiem dla tego pięknego miasta, ćwierćmózgi plenią się wszędzie, także w Słupsku) zrobił sobie małą, prywatną konferencję w Wannsee i wydał wyrok na Bajora. Bajor wtedy nie nazywał się Bajor, może w ogóle się nie nazywał. Pewnie jakieś swoje własne imię ma, sam siebie jakoś nazywa, ale to imię sekretne, którego nie poznamy. Dwunogi mogły go jakoś wołać – w najgorszym przypadku „kudłate bydlę”. W najgorszym – piszę – choć to bardzo piękne imię. Ani kudłatość, ani bydlęctwo nie należą do wad. Ale ćwierćmózg mógł tak to rozumieć.
 
Nieważne – może Bajora wołał Ciapek, Murzyn albo Gołota. Ale po małym, domowym Wannsee ćwierćmózg w swojej ćwierćmóżdżej omnipotencji uznał, że dalsze przebywanie psa na tym samym padole, po którym stąpa jego ćwierćmóżdża łachudrość, nie ma racji bytu. Kłóci się z pojmowaniem ćwierćsensu bytowania ćwierćmózga. Psa nie da się wypić, nie da się nim zatłuc połowicy, nie da się nim zagryźć pod jabola, no, nie da się żyć, normalnie. Świat bez Bajora będzie światem o niebo bardziej super.
 
No to ćwierćmózg (kto wie, może z ćwierćdyplomem) wyfasował żółty worek, nafaszerował go naiwnym Kudłatym Bydlęciem, doprawił całość kamieniem, zawiązał supełek na górze i miotające się całym psim przerażeniem zawiniątko zaniósł do leniwie płynącej rzeki Słupi. „Wszystko płynie” – pomyślał ćwierćmóżdży demiurg, dumając może o flaszce, może o rzece, może o całym jego bezwartościowym świecie – i połączył zawiniątko i Słupię w jedno. I poszedł do swych nie cierpiących dalszej zwłoki realizacji mającego teraz nadejść szczęścia. Był pierwszy tydzień lutego, temperatury zimowe. Plan z małego domowego Wannsee miał szansę się powieść.
 
Takich historii jest niestety cały legion. Jak wiadomo, Bajor zdołał dohalsować się bezwiednie bliżej brzegu, zdołał też wystawić łapkę przez supeł. Jakies wrażliwe dwunogi zobaczyły, skojarzyły ruchy zawiniątka, łapę i rzekę w obraz jednej strasznej tragedii, wyciągnęli Bajora ze Słupi, nazwali go właśnie Bajor.
 
Rzeka płynęła sobie dalej. Bajor żyje dalej, odzyskując zaufanie do dwunogów. Szukają teraz dlań domu z wyższym ilorazem empatii.
 
Policja zmarszczyła brew i zapowiedziała, że szuka sprawcy. Że ktokolwiek widział… Ktokolwiek wie… Żółty, ruszający się worek…
Może i widział. Może widział niestety ktoś, kto zna ćwierćmózga i z jakiegoś powodu woli trzymać z nim niż z policją czy znalazcami Bajora. Stawiam orzechy przeciwko orzeszkom, że ćwierćmózga ramię sprawiedliwości tym razem ominie. Chciałbym wierzyć, że dostanie za to innym trybem. Że sam znajdzie się w jakimś worze z kamieniem, w nieznanym odmęcie, przy minus 5. Tylko niech węzeł będzie mocny, a wokół świadkowie tylko na czterech łapach. I niech sobie ćwierćkombinuje.
 
Gdyby zasię Bajor miał czip… Ba, i to się czasem zdarza, i nic z tego. Dlaczego? Bo w Polsce jest ileś systemów czipów, a każdy w innej bazie danych. I szukaj ćwierćmózga w stogu siana, które jemu podobnym głowy wypełnia.
 
Parę lat temu moja żona spotkała się z psem, który jak oszalały miotał się po ruchliwym skrzyżowaniu, koło końcowej stacji metra. Ewidentnie jakiś inny półmózg przywiózł Oskara (takie imię dostał w docelowym superprzyjaznym domu) i porzucił. Udało jej się go zwabić, zakolegować się, dać pod tymczasową opiekę mamy. W lecznicy stwierdziliśmy, że pies ma czip. Ale czip inny niż wszystkie znane weterynarzom z lecznicy. Okazało się, że to czip przyznawany tylko w jednym dużym schronisku. A baza danych schroniska wcale nie jest ogólnodostępna. Długo trwało, zanim podchodami udało się namierzyć właścicieli. Straż miejska nic nie wskórała, drzwi nie otworzyli.
 
Gdyby obowiązywał jeden zintegrowany (najlepiej z unijną bazą danych) system czipowania, prędko skończyłoby się takie niefrasobliwe, bezpruderyjne i całodobowe porzucanie i skazywanie psów. Jakieś pomysły?
 

Bo Oskar robi doktorat z fizyki gazów (pod kierunkiem nowego pana) i jeździ po Europie jak celebryta. Bajor może już ma dom, niekoniecznie wypasiony, ale zawsze kochający. Ale żółte worki, przydrożne drzewa i kontenery na śmieci wciąż są w modzie.

data publikacji 18-09-2013

Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja



skomentuj

Witamy na stronie dla tych z Was, którzy chcą zmieniać na lepsze życie zwierząt i ich opiekunów w Polsce.

Strona tworzona przez miłośników zwierząt, której celem jest pokazanie wszystkim, nie tylko opiekunom zwierząt, jak należy z nimi postępować, jak się wobec nich zachowywać. Zachęcająca do tolerancji i promująca zmiany miejsca zwierząt w przestrzeni publicznej, tak aby także ich opiekunom żyło się wygodniej. 

Nasze teksty nie wymagają szybkiego komentarza,  zachęcają do refleksji. Nasze filmy pokazują ludzi, którzy dla zwierząt wiele robią. Staramy się dotrzeć do ciekawych inicjatyw. Pokazywać Fascynatów i Pozytywnych Wariatów. Nasi Eksperci i Czarodzieje mają Kwity na Mity. A Daisy opisuje świat widziany 20 cm od ziemi :-) 

Zapraszamy do wysyłania komentarze emailem na redakcja - publkujemy wszystkie zgodne z naszym Regulaminem

Znajdziesz nas także na  Twitterze, Facebooku i You Tube.

© Copyright 2013 Miliony Przyjaciół All Right Reserved