Wiem, że przywoływanie alter ego Zbigniewa Herberta to uzurpacja. Nie dostałem nigdy pozwolenia, żeby wycierać sobie gębę cudzym konceptem, w dodatku tak wielkim jak postać Pana Cogito.
Jednak Pan Cogito żyje już wśród nas, niedobitków wrażliwości przedinternetowej. I każe nam powtarzać wielkie słowa, powtarzać z uporem:
„i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie”.
Tak często przywoływane Przesłanie Pana Cogito brzmi już niemal banalnie. Ale nadal ważko. Ponieważ zaś – powtórzę za kolejnym żyrantem moich wynurzeń Szymonem Wiesenthalem – ofiary nie miały szansy wybaczyć. Dlatego chociaż pamiętajmy o cudzych krzywdach.
Kolejny żyrant, Jan Krzysztof Kelus, Przypowieść o jeżach:
„Mój przyjaciel Jacek […]
mówi, że się muszę
ustrzec nienawiści […]
otworzę tranzystor
a tu zagłuszaczki
ten kurewski poryk
i sam się w kieszeni
otwiera scyzoryk”.
Otóż właśnie scyzoryk się otwiera, gdy słyszę, jak to różni tacy, co stoją na straży prawa i moralności, bagatelizują tragedię.
Na cudzy ból łatwo machnąć ręką. Na dłuższą metę jednak takie machanie mogłoby doprowadzić wszystko wokół do zguby. Dlatego wymyślono kodeksy, zasady współżycia społecznego i Dekalog, żeby nie popaść w kompletne sczłowieczenie. (Nie zezwierzęcenie – tylko człowiek doprowadził do perfekcji bezinteresowne okrucieństwo.) Rzecz w tym, że dopiero od niedawna w naszych kodeksach zaczęły funkcjonować paragrafy za okrucieństwo wobec tych, którzy sami ustaw nie napiszą, komitetów obrony swych praw nie powołają, orkiestry świątecznej pomocy nie skrzykną, w mediach nie zaapelują. Za okrucieństwo wobec zwierząt. Jednak paragrafy te są, jakkolwiek relatywnie łagodne. Paragrafy te pojawiły się, bo świadomość ludzkiej odpowiedzialności za zwierzęta – przybyłe na ziemię wcześniej, ale przez nas zdominowane – jest już zjawiskiem obiektywnym. I zapewne prawo to w kolejnych nowelizacjach i projektach będzie coraz wyraźniej chronić godność i prawa zwierząt. Odwrotny kierunek jest niemożliwy.
Tyle że prawo (i empatia) swoje, a praktyka swoje. Oto przykłady.
Człowiek zakatował psa, zadając mu długotrwałe cierpienia – policja niespecjalnie stara się faceta ścigać.
Państwo porzucili suczkę w worku, w koszu na śmieci – prokurator pogroził palcem.
Gospodarze maltretowali konia, doprowadzając go do śmierci w katuszach ze wzrokiem, w którym niemo krzyczało pytanie: „dlaczego??” – burmistrz nie interweniował, ktoś doniósł, podniosła się medialna wrzawa i… sędzia zasądził grzywnę, bo „koń jest narzędziem pracy, które się zużywa”.
Jakieś szczyle urwały żywcem kotom ogony i łapy – dostały dwa miesiące robót społecznych.
Paragraf daje szersze możliwości, prawo nakazuje ścigać – ale bywa różnie. Także bulwersująco.
Jeśli już zapadnie wyrok z górnej granicy paragrafu, „opinia jej mać publiczna” zrzędzi w Internecie, że niedługo za zabicie komara pójdziemy siedzieć. A policjanci, prokuratorzy, sędziowie – nierzadko wtórują takiej niewrażliwości. „To w końcu tylko zwierzę. Żaden kot, koń czy pies nie pozwie mnie przecież. Co innego, gdyby to było niemowlę”.
Stróże prawa – macie w ręku wielkie narzędzie. Mając do dyspozycji patyczek i łopatę, nie będziecie przecież kopać rowu tym pierwszym. Biorąc kolejny raz na tapetę sprawę pobitego konia, zagłodzonego psa, okaleczonego kota – ruszcie wyobraźnią, wejdźcie w ich skórę. Potem wróćcie w mundury i togi – i nie zapominajcie.
Zwracam się niniejszym do Milionów Przyjaciół, do myślących i współ-czujących, odpowiedzialnych czytelników: relacjonujcie każdy przypadek obojętnej postawy tych, którzy powinni ścigać krzywdzicieli zwierząt. Chcemy zebrać czarną listę złoczyńców, którzy dopuścili się okrucieństwa wobec zwierząt, tych, którzy mając za sobą prawo, patrzą przez palce i odpuszczają winowajcom – oraz tych, którzy szerzą brak empatii wobec zwierząt.
Otwieramy skrzynkę mailową czarnalista@milionyprzyjaciol.pl, do której nadsyłajcie potwierdzone przypadki nadużycia zaufania społecznego przez policjantów, prokuratorów, organizatorów imprez, sędziów. Piszcie też o przewodnikach duchowych, artystach, dziennikarzach, kapłanach, nauczycielach, wychowawcach – którym brakuje empatii wobec zwierząt. Którzy zamiast budzić odpowiedzialność za „braci mniejszych”, inspirują obojętność, pogardę, lekceważenie dla zwierzęcych cierpień.
Niech ten, co dopuścił do krzywdy zwierząt we własnej jurysdykcji, nie liczy na to, że „oj tam, oj tam,” zapomnimy. Niech każdy ukarany kat zwierząt nigdy nie dostanie w swoje ręce kolejnej potencjalnej ofiary, jeśli nie ma dowodów, że cokolwiek zrozumiał. Niech ten, co zaniechał ścigania przestępstwa wobec zwierząt, ten, co wydał wyrok niski „z uwagi na niską szkodliwość społeczną” – będzie pozbawiony możliwości prowadzenia podobnych spraw w przyszłości. Niech ten, co z ambony czy telewizji szerzy wzgardę wobec prawa zwierząt do unikania niezasłużonego cierpienia – wie, że my wiemy.
Piszcie też, jakie macie pomysły, by takich ludzi, „zdradzających o świcie”, nie przybywało. By poczuli się wreszcie obrzydliwą mniejszością. By autentycznie zaczęli się wstydzić.
Strona www.milionyprzyjaciol.pl ma być trybuną postulatów, bankiem dobrych pomysłów. Ale nie da się zbudować tamy, jeśli nie znamy rzeki. Opiszmy zagrożenie, byśmy mogli opracować lekarstwo. Niech się ten scyzoryk przestanie otwierać za każdym razem, gdy ktoś zakpi z art. 35 ustawy o ochronie zwierząt. Niech scyzoryk śpi spokojnie, gdy głos o zwierzętach zabiera artysta, dziennikarz czy kapłan.
data publikacji 03-08-2013
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj