Pani Małgorzata po raz pierwszy ujrzała błąkającą się, wyraźnie bezdomną Azę z okna swego biurowca . Wówczas okolice Promenady nie były jeszcze tak ciasno zabudowane i uporządkowane więc Aza miała się gdzie ukryć. Jednak w tej kamiennej dżungli nie czuła się pewnie. Raz po raz wbiegała na ruchliwą ulicę niemal wprost pod koła jadących samochodów.
Przez dwa tygodnie pani Małgorzata przynosiła Azie jedzenie. Dystans pomiędzy nią i ciągle nieufną Azą zmniejszał się bardzo powoli. Aza pozwoliła się dotknąć, lecz natychmiast odskakiwała, jakby wiedziała, że pani Małgorzata chce sięgnąć do jej obroży. Ale któregoś dnia, po dwu godzinach starań udało się pani Małgorzacie zapiąć smycz na obroży Azy i wprowadzić ją do samochodu. I oto Aza usiadła grzecznie obok niej i pozwoliła się zawieźć do domu pani Małgorzaty.
Teraz zaczęło się szukanie dobrego domu dla Azy, jako że z panią Małgorzatą mieszkało już wówczas siedem psów. Jednak Aza (teraz już starsza pani) nadal rezyduje w domu pani Małgorzaty. W domu, w którym zawsze mieszkali ludzie nieobojętni na los zwierząt.
Ze swoich dziecięcych lat pamięta pani Małgorzata dzień, w którym Jej Ojciec znalazł w ogrodzie kawkę Kawusię ze złamanym skrzydłem. Kawusia przemieszkała w ich domu dwadzieścia lat i uznawała wyłącznie Ojca pani Małgorzaty. Natychmiast przybiegała na każde Jego wezwania, a także, w co nie wątpili tylko naoczni świadkowie, przepięknie dla Niego śpiewała.
Szczenną sukę Gwiazdę wracająca z pracy pani Małgorzata ujrzała w okolicy swego domu. Nocą usłyszała jej popiskiwanie, a wkrótce powitała w swoim domu trójkę szczeniąt.
Chłopczyk, Maksymilian trafił w tak zwane „dobre ręce”, ale pani Małgorzata zwykła sprawdzać, co dzieje się z jej dawnymi podopiecznymi.
Ze szkolenia Maksymilian wrócił tak zestresowany, że przez blisko rok dochodził do równowagi w domu pani Małgorzaty.
Nie jest jasne, czy z łagodnego z natury Maksymiliana usiłowano zrobić psa-zabójcę, czy tylko ochroniarza. Istotne jest to, że teraz, podobnie jak Aza, może wieść spokojne życie pośród zwierząt pani Małgorzaty.
Podobnie jak suka Zuzanna porzucona na stacji benzynowej pod Płońskiem. Kiedy ją pani Małgorzata ujrzała, postanowiła : „żadnych psów więcej w moim domu”. Ale po nocy, której nie pozwoliły jej przespać patrzące na nią oczy suki, wróciła po nią na benzynową stację.
Zuzanna, która wniosła do domu pani Małgorzaty chyba tysiąc pcheł i pięćdziesiąt kleszczy, chyba tylko cudem przeżyła.
Tak się złożyło, że pani Małgorzata goszcząc z Zuzą u zaprzyjaźnionego weterynarza spotkała w jego poczekalni inną panią, która przytaszczyła do niej dwa koty, żeby je tam zostawić. Niebieskiego rosyjskiego i dachowca.
Po kilku dniach pani Małgorzata, po zmaganiach z samą sobą, wróciła do pana weterynarza po koty. Czekał na nią zarówno Dachowiec, jak i Niebieski Rosyjski.
Z obserwacji pani Małgorzaty wynika, że zwierzęta po przejściach są nie tylko bardzo wierne i czułe wobec człowieka, który się nimi zaopiekował, lecz również nadzwyczaj zaradne. Suczka Zuzanna, którą pani Małgorzata nazywa „zaradną kobietą”, kiedy są na działce przylegającej do lasu, natychmiast szuka w nim pożywienia. Na przykład delektuje się Zuzanna (zamiast kasztanami z placu (?) Pigall ) kapeluszami podgrzybków.
Wiele sił straciła pani Małgorzata zanim udało się jej schwytać młodą, zabiedzoną sukę Martę, która na odcinku Michalin-Falenica żyła pomiędzy kolejowymi torami i jezdniami. Stołowała się głównie w okolicznych śmietnikach. Pani Małgorzata widywała ją jadąc do pracy i z pracy, i serce coraz mocniej ją bolało.
Trochę trwało zanim obie panie na tyle się zaprzyjaźniły, że pani Małgorzacie udało się oddać Martę do schroniska w Celestynowie. Tylko na przechowanie. Bo wkrótce znaleźli się ludzie, którzy pokochali Martę.
„Na dzień dzisiejszy” w domu pani Małgorzaty, oprócz Jej Mamy i opiekunki Mamy – mieszka pięć psów i cztery koty.
Ale nie wykluczone, że„w dniu jutrzejszym” pani Małgorzata napotka wzrok oczu kolejnego zabiedzonego, doprowadzonego do ostatecznej rozpaczy zwierzątka…
Bogdan Loebl
data publikacji 16-01-2015
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj