Korzystamy z plików cookies w celach statystycznych i umożliwienia funkcjonowania serwisu.
Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Informacje o możliwości zmiany ustawień cookies: O Cookies Zgadzam się, zamknij X
FELIETON CZTERNASTY

    Nocą, pomiędzy Wszystkimi Świętymi i Dniem Zadusznym pojawiła się u nas Duszka.

    Oczywiście nie pojawiła się w sposób cudowny. Najzwyczajniej jakiś Homo Sapiens podwiózł Duszkę autem pod nasza posesję, po czym przerzucił ją nam przez ogrodzenie.

Jeżeli już można byłoby tu mówić o cudzie, to prawdziwy cud, że maleństwo nie połamało sobie nóg w trakcie operacji pod kryptonimem : „pozbyć się zwierzątka”.

Duszka objawiła mi się, kiedy, jak zawsze przed świtem otworzyłem w kuchni okno, żeby mogła przez nie wyjść Paraskawia, która, jako jedyna z naszych kotów nie korzystała z kociej kuwety i to o żadnej porze roku.

Tym razem (razą ?) Parasia nie zeskoczyła z parapetu okna na podłogę werandy. Spróbowałem ją do tego zachęcić, ale sycząc wycofała się do kuchni. Zaniosłem koteczkę pod wyjściowe drzwi, ale coś je od zewnątrz blokowało. Okazało się iż jest to czarny, łypiący na mnie ognistymi oczkami diabełek. Ale czy znacie kogoś, kto autorytatywnie może potwierdzić, że diabły są koloru czarnego?

To owo smoliście czarne, przeszkadzające mi w otwarciu wyjściowych drzwi domu było psim szczenięciem.
Moja pierwsza myśl : My już nie mamy żadnego psa.
Moja druga myśl : Jeżeli, wbrew temu, że nie mamy psa, jakiś psiak leży pod naszymi drzwiami, to dostał się tu przez bramę.
Tylko, że brama, tak jak ją przed nocą zostawiłem, nadal była zamknięta na kłódkę.

Powiedziałem pieskowi (jeszcze „nie posiadałem wiedzy”, iż to suczka) że zaraz mu ją otworzę, tak żeby mógł wyjść na ulicę i wrócić, skąd przyszedł, lecz kiedy to zrobiłem, nawet nie podniósł się z miejsca. Natomiast na wszelkie sposoby próbował dostać się do wnętrza naszego domu.

Ogarnęła mnie panika. Szczenię, wyraźnie rozbawione całą tą sytuacją bezczelnie łypało na mnie oczami. W przypływie desperacji zaryglowałem wejściowe drzwi i postanowiłem z dalszymi rozwiązaniami poczekać na Annę.

Kroki chodzącej po kuchni, motywowanej potrzebami fizjologicznymi Paraski były coraz bardziej nerwowe. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na parapet okienny mojego pokoju. Następnie uchyliłem drzwi pokoju Anny. Z ekranu telewizora spojrzał na mnie, jak patrzy się na natręta europoseł Zbigniew Ziobro i nadal przekonywał Annę do swoich racji, ale Anna, jeśli go słuchała, to przez sen. Podobnie jak i śpiąca w jej nogach głucha Kasia.

Wróciłem do kuchni i ostrożnie uchyliłem okno. Czarne, zwinięte w kłębek szczenię spało pod drzwiami domu.
Były chwile, w których, jak mi się wydawało, niemal dojrzałem do tego, żeby wziąć szczeniaczka na ręce i wynieść za obręb naszej posesji, ale stawało na tym, że lepiej będzie zrobić to na polecenie Anny.

Co prawda Anna opowiadała mi od czasu do czasu, jak to jadąc samochodem, albo też pod Supermarketem widziała zabiedzonego, najwyraźniej bezdomnego pieska, ale zaraz zastrzegała się, że oczywiście pamięta o naszym wspólnym ustaleniu, że odpowiedzialni ludzie w pewnym wieku absolutnie nie powinni brać pod opiekę psa, który ich przeżyje.

A skoro leżący pod naszymi drzwiami szczeniak nie był starym psem, sprawa była jasna.

W końcu Anna obudziła się, a kiedy zjadła śniadanie, powiedziałem jej, że na werandzie jest mały piesek, który z pewnością komuś uciekł i przybłąkał się do nas.
Szczeniak wkroczył do naszego domu pewnym krokiem. Rozejrzał się po kuchni i podbiegł do lodówki.

- On jest głodny – radośnie stwierdziła Anna - Trzeba mu dać jeść.
- Trzeba jak najszybciej zrobić mu zdjęcie i rozlepić na słupach zawiadomienie z numerem naszego telefonu.
- Tylko spójrz jaki on śliczny ! Jaki zadbany.
- Właśnie. Zadbany. To nie jest bezdomny pies…Jakieś dziecko w tej chwili płacze po nim.
Szczeniak, jakby rozumiał, że o nim mowa, położyła się na grzbiecie i pochwalił się swoim brzuszkiem. Być może chciał nam w ten sposób zakomunikować : „jestem tylko malutką, bezbronną dziewczynką”.
- To dziewczynka ! Popatrz jakie ma słodkie brzusio - zawołała rozanielona Anna masując brzuch małej manipulatorki. A ja już wiedziałem, że klamka właśnie zapadła. I, ku swemu zdziwieniu, poczułem, jak z serca spada mi przysłowiowy kamień.

Głucha Kasia właściwie niemal od razu przystała na obecność Duszki w naszym domu. Może dlatego, że akurat jest nieprzytomnie zakochana w bardzo przystojnym kocurze Filipie z sąsiedztwa. A jak wiadomo, zakochanej panience tylko jedno w głowie.
Natomiast Parasia na widok Duszki wpadła w furię, tak że przez kilka dni musiałem zamykać koteczkę w pokoju i mocno furiatkę trzymać w trakcie wynoszenia jej i przynoszenia z ogrodu.
A Duszka stopniowo przejmuje rządy w naszym domu. I bezkarnie niszczy, co się jej tylko nawinie pod zęby, i radośnie demoluje nasze mieszkanie.
Ostatnio Anna znalazła Duszkę śpiącą w swoim łóżku. Głowa Duszki spoczywała na poduszce Anny, nogi trzymała pod kołdrą.

Kiedy Anna opowiedziała o tym (jako o czymś zabawnym) panu Jerzemu Sikorskiemu, który od lat sprawuje opiekę medyczną nad naszymi zwierzętami, usłyszała, że Duszka zajmując miejsce Anny w jej łóżku próbuje w ten sposób zająć jej miejsce w naszym domu.

Czy zatem może dojść do tego, że Duszka będzie sypiała w łóżku Anny, natomiast Anna na dywanie przed łóżkiem ?
Ani Anna, ani ja, jak również już zawojowani przez Duszkę Radek i nasza wnuczka Julia - nie potrafimy racjonalnie wytłumaczyć dlaczego zachwyca nas każda postawa i psota Duszki.

Bogdan Loebl
 

data publikacji 26-12-2014

Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja



skomentuj

Witamy na stronie dla tych z Was, którzy chcą zmieniać na lepsze życie zwierząt i ich opiekunów w Polsce.

Strona tworzona przez miłośników zwierząt, której celem jest pokazanie wszystkim, nie tylko opiekunom zwierząt, jak należy z nimi postępować, jak się wobec nich zachowywać. Zachęcająca do tolerancji i promująca zmiany miejsca zwierząt w przestrzeni publicznej, tak aby także ich opiekunom żyło się wygodniej. 

Nasze teksty nie wymagają szybkiego komentarza,  zachęcają do refleksji. Nasze filmy pokazują ludzi, którzy dla zwierząt wiele robią. Staramy się dotrzeć do ciekawych inicjatyw. Pokazywać Fascynatów i Pozytywnych Wariatów. Nasi Eksperci i Czarodzieje mają Kwity na Mity. A Daisy opisuje świat widziany 20 cm od ziemi :-) 

Zapraszamy do wysyłania komentarze emailem na redakcja - publkujemy wszystkie zgodne z naszym Regulaminem

Znajdziesz nas także na  Twitterze, Facebooku i You Tube.

© Copyright 2013 Miliony Przyjaciół All Right Reserved