Myślicie, że wyjechać na wakacje z dwoma psami i czworgiem dzieci jest łatwo?
Powyższa perspektywa czeka mnie już niedługo. Na razie podzielę się tylko naszymi dylematami i dotychczasowymi rozwiązaniami tytułowego problemu.
Opcja pierwsza: znaleźć takie miejsce na wyjazd, gdzie można zabrać dzieci i dwa psy (sic!, sprawdźcie czy DWA można, bo często w wyrażeniu, że dopuszcza się przyjazd z psem zawarta jest informacja, że z JEDNYM psem). W przypadku zapsionej rodziny wielodzietnej pozostaje raczej wynajęcie domku. Hotele i pensjonaty nie wchodzą w grę, bo mało który dysponuje 6 osobowym pokojem, a poza tym koszty w takich przybytkach powalają, a domek wygrywa i obszarowo i cenowo. Domek najlepiej na odludziu, aby nie przeszkadzać innym, mniej złaknionym psio-dziecięcego towarzystwa i aby ci inni nie przeszkadzali też nam. Ta opcja sprawdza się w naszym wypadku doskonale zarówno w Polsce, jak i za granicą. Wymaga jedynie zadbania o czipy u psów i paszporty, oraz wymagane w danym kraju szczepienia i odrobaczanie. A potem można ruszać zwiedzać Europę.
Opcja druga: "wczasy pod gruszą", czyli własna działka. Dla mnie, męża i psów opcja idealna. Gorzej z dziećmi. Bo ile można wytrzymać na łąkach i w lesie, w dodatku w zdecydowanie prymitywniejszych warunkach niż normalnie w domu? Plus takiego rozwiązania to cena! A wczasy pod gruszą zawsze można uatrakcyjnić zwiedzaniem okolicy, jazdą konną, wyprawą nad jezioro. Często taki pobyt robi się całkiem ciekawy i pełen niespodziewanych przygód.
Opcja trzecia: wyjazd z dziećmi bez psów. Psy najlepiej zostawić w domu, pod opieką kogoś znajomego im z rodziny. W tej opcji można się podeprzeć wynajętą osobą do chodzenia z psami na spacery. Cena za petsittera to około 10-15 zł za godzinę, więc przy trzech intensywnych spacerach dziennie, niestety wychodzi spora kwota, porównywalna do opłaty za pobyt psa w wynajętym domu za granicą. Nie wyobrażam sobie jednak zostawienia psów tylko pod opieką dochodzącego na kilka godzin wynajętego opiekuna, choć i takie oferty opieki można znaleźć w ogłoszeniach petsitterów. Cóż, nie po to ma się w domu psa, aby siedział sam prawie cały dzień i noc, bo właścicielowi zachciało się zwiedzać świat.
W tym roku czeka nas jeszcze modyfikacja tej opcji, bo wyjazd rodzinny, ale tylko z jednym psem (tym, który lubi podróżować), a drugiego (zwolennika chłodnego klimatu) zostawiamy pod opieką babci.
Opcja czwarta: wyjazdy połowiczne, czyli jeden rodzic + dziecko, drugi zostaje z pozostałymi dzieciakami i psami. Opcja sprawdzona i proszę mi wierzyć fantastycznie integrująca rodzica i dziecko, oraz umożliwiająca podróże po świecie tak jak każdy lubi (przy okazji taniej niż wyjazd całą rodziną, gdzie nie zawsze wszyscy chcą zwiedzać, albo leżeć plackiem na plaży). A dla psa, opcja idealna.
Więcej dopuszczalnych opcji nie wymyśliłam. Hotel psi w naszym wypadku nie wchodzi w grę. Moje psy, które prawie ciągle z kimś przebywają z domowników, nie są przyzwyczajone do oddawania do "wakacyjnej przechowalni". Nie wyobrażam sobie też Kiki, którą po doświadczeniach schroniskowych oddałabym do hotelu. Pies nie wie, czy zostawiam go na tydzień, dwa, czy na zawsze.
Jeśli jednak ktoś się zdecyduje na hotel, to takie miejsce trzeba sprawdzić, zobaczyć czy psy mogą mieszkać w domu, czy na dworze, w jakich przebywają warunkach, czy są wyprowadzane na spacery, no i poświęcić czas na przyzwyczajenie psa do hotelu (choćby odwiedzić z psem wcześniej takie miejsce).
Jest niestety jeszcze nawet nie opcja tylko wynaturzenie, które obserwuję, czyli pozbywanie się psa z domu, bo blokuje wakacyjny wyjazd!!! Wczoraj znalazłam kolejnego bezdomnego młodego psa, który biegał w pobliskim parku, szukając kogoś do kogo mógłby się doczepić. Nie wiem co robić z takimi ludźmi, którzy wyrzucają psy? Myślę, że obronnie uciekają przed konfrontacją ze swoimi nieakceptowalnymi zachowaniami, więc nie przeczytają tego co piszą autorzy MIP, ani nie zajrzą na inne psie strony gdzie trąbi się o bezdomnych zwierzętach. Tym bardziej więc uczulam tych, którzy tu zaglądają, aby nie zostawiali tych błąkających się stworzeń samych, tylko pomogli im choć do schroniska trafić, lub w lepszej wersji do domu zastępczego. To taki mały apel przed moim wakacyjnym wyjazdem.
Anna Schmidt-Przeżdziecka
data publikacji 25-06-2014
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj