Ludzie postępują różnie. W zależności o pobudek, jakie nimi kierują, wykonywane działania mają odmienny charakter, lecz często nie byle jakie znaczenie w późniejszych rozrachunkach. Nawet pozornie dobry gest może okazać się tragiczny w skutkach.
Od jakiegoś czasu moją okolicą zawładnęła zorganizowana grupa osób, dokarmiających wałęsające się koty. Brzmi niewinnie, prawda? Fakt jednak jest taki, że to prawdziwa tragedia. Rozleniwione mruczki czują się błogo jak w niebie i nic, tylko urządzają serenady pod oknami o nieludzkich porach. Do tego mnożą w niekontrolowany sposób, nie wspominając już o braku jakiegokolwiek nadzoru weterynaryjnego. Ale to nie koniec.
Resztki jedzenia rozrzucane są wszędzie. Na parkingach, pod blokami i murami. W dodatku takie to świństwa, że nawet najbardziej wygłodniały kot nie ruszy. Mamy tu... od makaronów w zatęchłym sosie, poprzez mrożone kości i świńskie skóry, aż po rozmiękłe pieczywo i całe zestawy poobiednich resztek. Wszystko to wywołało prawdziwą plagę krwiożerczych wron. I nie ma w tym krzty przesady. Nadnaturalnie wielkie ptaszyska nie boją się ludzi ani zwierząt. Któregoś dnia nie mogłam uwierzyć własnym oczom, jak podczas spaceru do parku napotkałam wielkie wronisko, które właśnie oddawało się uczcie upolowanego wcześniej gołębia.
Wróble nie skaczą już jak dawniej po trawie, tylko chowają się po krzakach, większość gołębi poznikała i można się było tylko zastanawiać, kiedy to dojdzie do ataków na ludzi czy psy. Niebawem tak się też stało. Ogromna wrona rzuciła się na młodziutkiego jamniczka mojej znajomej, a gdy ta próbowała odgonić pierzastego napastnika nogą, została podziobana. Wprawdzie ani ona, ani pies nie odnieśli większych szkód, ale strach pomyśleć, do czego może jeszcze dojść.
Wiele osób burzy się na tę sytuację, jak widać nie bez przyczyny. Po wnoszeniu skarg oraz licznych rozmowach "z kim trzeba", wreszcie podejmowane są jakieś kroki. Wąsacze zaczęto odławiać i sterylizować. Kociarze natomiast mają zakaz dokarmiania zwierząt, ale i z tym różnie bywa. Wielu jest wciąż przekonanych o słuszności swoich działań. Stworzyli oni swoje "państwo podziemne" i nadal przemykają pod oknami, zostawiając resztki jedzenia. Gdzie tu logika?
Tak to ludzie chodzą z klapkami na oczach i nie zastanawiają się nad możliwymi skutkami swoich postanowień.
Tak samo ja nie zastanawiałam się nad tym, co będzie, gdy weźmiemy pod swój dach takie, a nie inne psy. To wprawdzie nie łobuzujące wrony ani powód do rozpoczęcia wojny atomowej, przeciwnie! Te dwa ogoniaste są chyba najlepszym, co mnie do tej pory spotkało. Ale tak, wielu rzeczy nie przewidziałam. Chociażby, że czeka z nimi tyle wysiłku. Jednak dziś liczę się z konsekwencjami. I szczerze powiedziawszy jestem wdzięczna temu przypadkowi oraz niewiedzy, które to podarowały mi Gudi i Ruterka. To zmieniło ich życie i nieustannie zmienia moje.
Warto zastanowić się nad pewnymi kwestiami, jednak każda rzecz ma swoje dobre i złe strony. I mimo wszystko nie jest tak, że powinniśmy bać się dokonywania pewnych wyborów. Byle umieć sobie poradzić w razie porażki i przed sobą samym przyznać do błędów. One też mają rację bytu i choćby człowiek długo rozpatrywał wszelkie "za" i "przeciw", zawsze natrafi na jakąś przeszkodę. I tylko od niego zależy, czy będzie chciał ją pokonać. ;
data publikacji 17-02-2015
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj