Codziennie na naszej drodze spotykamy bezdomne, zaniedbane, porzucone przez właścicieli zwierzęta. Historię jednego z nich opisała Ewa Matyjasiak
"Ewo, proszę cię, błagam pomóż. Dzwoniłam już do wielu organizacji, bez skutku. Jest pies, którego od niedawna dokarmiam. Stary pies, on ledwo chodzi, nie przeżyje zimy".
Proszę ją, aby zadzwoniła i słyszę niesamowitą historie starego, chorego psa z hal na Marwilskiej.
Misio podobno był tam od zawsze
Spokojny, łagodny pies o gołębim sercu. Codziennie rano przychodził pod boczne wejście do hali kupieckiej, siadał i merdając wesoło ogonem witał kupujących ludzi. Jedni pogłaskali, inni rzucili coś do jedzenia, jeszcze inni odgonili kopniakiem lub kamieniem.
I tak minął mu rok, potem drugi i trzeci
Przez te wszystkie lata Misio podupadł na zdrowiu. W ostatnim okresie nie odwiedzał już hal codziennie. Gdy przychodził, siadał ze spuszczoną głową, widać było, że cierpi. Potem z trudem wstawał i wolnym krokiem oddalał się, znikając w pofabrycznych ruinach. Pewnie tam był jego dom. Zastanawiam się jak to możliwe, że przez te wszystkie lata nikt mu nie pomógł, że dla setki ludzi, którzy mijali go codziennie był niewidzialny.
Ostatnia deska ratunku
Pisze do Pani Krystyny z Emira. Wiem ze Emirowa Ostoja nie jest z gumy, że psów jest dużo za dużo, a sytuacja finansowa ciężka. Wiem, że stary i chory pies wymaga dużych środków finansowych na leczenie, że szanse na adopcje są znikome, ale mam nadzieje.
I po chwili otrzymuje odpowiedź - Ewo wiesz jak jest ciężko, ale przywieź go, nieważne o której godzinie, bierzemy psiaka pod opiekę.
Skacze z radości i łzy płyną po policzkach. Udało się udało, Misio pojedzie do Fundacji Emir.
Akcja ratunkowa
Złapanie Misia nie jest jednak takie proste. Pies pod hale nie przychodzi codziennie i od pewnego czasu stał się bardzo nieufny. Po trzech dniach pojawia się, z trudem się porusza. Bez problemu zapinamy go na smycz. Jednak do samochodu musimy go zanieść na rękach. W trakcie podróży jest bardzo grzeczny, w końcu około 9:00 jesteśmy na miejscu.
Na powitanie pies dostaje nowe imię – od teraz będzie nazywał się MISZA. Pięknie - pomyślałam i oby to imię było początkiem jego pięknego nowego życia.
Wiem, że pomożecie, bo bez Was nie damy rady
Wiem, że Misza to stary i chory pies. Wiem, że nie każdy dałby mu szanse. Wiem, że leczenie będzie długie, kosztowne i nie wiadomo czy przyniesie oczekiwany rezultaty, ale wiem także, że mogę liczyć na wspaniałych ludzi, którym los tego psa nie będzie obojętny.
Ja patrząc w jego oczy widziałam ból, cierpienie, ale również nadzieję oraz olbrzymie zaufanie, jakim mnie obdarzył – i zrobię wszystko, aby Miszy nie zawieść.
data publikacji 11-11-2014
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj