Stroszkę i Mrużkę ktoś podrzucił pod bramę schroniska. W największy upał, w kartonowym pudle na poboczu drogi. Ich matka, porzucona wraz z nimi, biegała w panice po ruchliwej szosie
.
Malutki Tuptuś – kłębuszek kociego nieszczęścia – znalazł pomoc wolontariuszek gdy było już zbyt późno, by uratować oczko zaatakowane przez wirusa kociego kataru. Nie urodził się na swobodzie. Wolno bytujący kociak w jego wieku nie przytula się do człowieka, nie mruczy na jego widok... Właśnie dlatego my, wolontariusze nie lubimy lata. Bo to sezon na „puchate kulki”. Skąd ten coroczny wysyp niechcianych szczeniąt i nikomu niepotrzebnych kociąt? Jak temu zapobiec?
- Najprościej – przez sterylizację/kastrację psów i kotów niehodowlanych. Przecież te biedne maluchy to potomstwo domowych suk i kotek – mówi nam Ewa Wiśniewska – prezes Fundacji Ostatnia Szansa. - Niestety wciąż jeszcze jest duży opór przed tymi zabiegam, powszechnych jest wiele mitów ich dotyczących – dodaje.
Aby rozwiać obawy, rozmawiamy z lek. wet. Anną Gorzkiewicz z lecznicy Mobilvet w Warszawie.
Miliony Przyjaciół: - Często słyszy się, że suka lub kotka dla zdrowia powinna przynajmniej raz urodzić. Ile w tym prawdy?
Anna Gorzkiewicz: - Prawdy w tym zero. Nie ma żadnych dowodów naukowych, że posiadanie potomstwa ma dodatni wpływ na zdrowie samicy. Trzeba też pamiętać, że nie zawsze wszystko przebiega tak, jakby sobie tego właściciel życzył. Mogą wystąpić komplikacje i wtedy właśnie poród może zagrozić życiu suki czy kotki.
Czy nasza podopieczna nie będzie cierpieć, jeśli nie przeżyje macierzyństwa?
Nie można przenosić ludzkich odczuć na zwierzęta. One nie planują swojego życia jak my. Ciężarna suka lub kotka nie wie, że będzie matką. Dopiero po porodzie zaczyna działać instynkt opieki nad potomstwem.
Nie chcemy, aby w naszym domu pojawiły się maluchy. Może więc wybrać hormonalne środki antykoncepcyjne zamiast skalpela?
Można je zastosować jednorazowo, w nagłej sytuacji. Jednak nie powinny być alternatywą dla sterylizacji. Nie tylko nie chronią – jak ona - przed ropomaciczem czy nowotworami sutka, ale wręcz stosowane długo mogą zwiększać ryzyko zachorowania.
Wiele osób ma opory przed – jak mówią – okaleczaniem zwierząt...
Cierpieniem dla psa czy kocura jest odczuwanie przez całe życie popędu, którego nie pozwalamy mu zrealizować. Z powodu kastracji samca najczęściej cierpią nie zwierzęta, lecz ich właściciele, którzy utratę jąder postrzegają jako „utratę męskości”. Psy i koty w ogóle nie analizują tego zagadnienia.
Jak bardzo ryzykowny jest zabieg?
Podawana jest narkoza, więc ryzyko jest zawsze. Żeby je zminimalizować, zalecamy wizytę kontrolną przed zabiegiem. Zawsze należy też wykonać badanie morfologiczne i biochemiczne krwi.
A jeśli nasz zwierzak jest już nie pierwszej młodości?
Wiek nie jest bezpośrednim przeciwwskazaniem do zabiegu, choć oczywiście u seniora jest on bardziej ryzykowny. Między innymi właśnie dlatego nie należy zwlekać ze sterylizacją. Starszych pacjentów badamy szczególnie dokładnie, a w razie wykrycia jakichś nieprawidłowości w pracy serca, nerek czy wątroby staramy się je podleczyć i potem podjąć decyzję o zabiegu.
Czy ze sterylizacją suki lub kotki należy czekać do pierwszej rui?
Nie. Z badań wynika, że wczesna sterylizacja samic minimalizuje prawie do zera ryzyko nowotworu sutka. Warunek – zabieg musi być wykonany właśnie przed pierwszą rują. Nie powinno się sterylizować lub kastrować przed ukończeniem 3 miesiąca życia. Szczególnie u suk dużych ras wczesna sterylizacja powoduje zwiększenie ryzyka nietrzymania moczu. U nich należy więc poczekać trochę dłużej. Jednak pierwsza cieczka to już ostatni dzwonek niezależnie od wielkości psa.
Nietrzymanie moczu po sterylizacji to także częsty powód obaw przed zabiegiem.
Oczywiście czasem to się zdarza. Jednak jeśli do tego dojdzie, przypadłość tę można kontrolować farmakologicznie.
Często słyszymy, że zwierzę po sterylizacji czy kastracji utyje.
Zagrożenie otyłością to jedyny istotny minus tych zabiegów. Można jednak otyłości uniknąć. Przecież to nie zwierzę decyduje ile i czego je. Decyduje o tym właściciel. Właściwa dieta, odpowiednia porcja ruchu utrzyma zwierzaka w dobrej formie.
Stroszka i Mrużka przeżyły, wkrótce pojadą do nowych właścicieli. Tuptuś dochodzi do siebie w domu tymczasowym. Jednak nie wszystkie maluchy urodzone tego lata będą miały tyle szczęścia co one. Nie trzeba się bać sterylizacji i kastracji, a raczej tego, co może spotkać dzieci, a potem wnuki domowej pupilki.
data publikacji 01-08-2014
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj