Wyjazdy na emigrację budzą czasami wiele emocji. Jedni podziwiają odwagę młodych ludzi, którzy postanawiają zacząć na nowo życie w nowym, nieznanym kraju. Chcą osiągnąć więcej, żyć lepiej, niż z ich perspektywy mogliby mieć w Polsce. To temat drażliwy dla wielu polityków, którzy reagują na emigrację histerycznie, uważając ją za wręcz niepatriotyczną, bo przecież żyjemy w wolnym kraju, który daje wiele możliwości, więc po co szukać gdzie indziej. Nie rozumieją oni, ze podstawą demokracji jest wolność wyboru, w tym miejsca mieszkania, i że w żaden sposób nie zmienia to stopnia bycia Polakiem, bo paszportów na szczęście nie przyznaje żadna partia polityczna - daje je nam nasz kraj. Jest jednak nadal inna emigracja. Za chlebem, wręcz za życiem. To wywożenie polskich bezdomnych psów i kotów do krajów Europy Zachodniej. I to ona powinna budzić w naszych delikatnych politykach poczucie wstydu. Oto zielona wyspa Europy, kraj wolności i dobroci, gdzie Kościół trwa w obronie miłości bliźniego. Kraj, gdzie ludzie nadal akceptują, ze pies musi żyć w budzie, że można go zabić, że mozna go zagłodzić na śmierć, byle wydusic z gminy parę groszy, co zamienią się w miliony. Kraj chcący uczyć świat co to patriotyzm, a nie potrafiący się nauczyć, co to szacunek dla zwierzęcia. Tej emigracji nie widać w mediach, na lotniskach. Małymi samochodami, po cichu, przy trudzie wolontariuszy trafiają do kochającyh rodzin w Szwajcarii czy Niemczech polskie psy i koty. Czy zaczną szczekać po niemiecku? Nie wiem, ale zapewne bardzo prędko będą chciały zapomnieć o swoim życiu w Polsce. Życzę im tego z całego serca! Sonia Baron-Mierzwa
data publikacji 08-07-2014
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj