NIE LUBIĘ WAS, MYŚLIWI
Od wielu lat próbuję zrozumieć całkiem sporą grupę ludzi, którzy z zabijania dla przyjemności uczynili treść życia i w dodatku dorobili do tej krwawej pasji całkiem obszerną ideologię.
Po co zostaje się myśliwym? Czy w dzisiejszym świecie polowanie spełnia rolę, jaka spełniało np. w średniowieczu? Czy poluje się w celu pozyskania pożywienia dla rodziny? Nie sądzę…..
Co więc mają w sercach i głowach ludzie, których podnieca zabijanie? Co powoduje, że wydają niemałe pieniądze na sprzęt i siedzą godzinami na ambonach, żeby zabić?
Najbardziej jednak frustruje fakt, że do okrutnego, niepotrzebnego zabijania dorobiono ideologię, która uczyniła z łowiectwa w XXI wieku czyn szlachetny i prawdziwie męski. Współczesne myślistwo to najbardziej wyrazisty przejaw hipokryzji jaki znam.
Bo czymże jest mówienie o konieczności dokonywania odstrzałów sanitarnych? Przecież istnieją zastępy pracowników leśnictw, którzy mogliby się tym zająć… Czymże jest pobieranie wysokich opłat za możliwość odstrzału najbardziej dorodnych osobników?
Co ma w sercu ten człowiek – nie człowiek? Czym się chwali i kto pozwala na zamieszczanie takich laurek zwyrodnialstwa w mediach? Portal Wadowice.24 redagują ludzie nie zasługujący na jakikolwiek szacunek. Zabicie niedźwiedzia urosło w tym artykule niemalże do bohaterstwa.
Myślę sobie też, że zwierzyna dokarmiana jest zimą nie z powodu empatii i współczucia –to po prostu inwestycja w krwawą pasję, której można się będzie oddać, realizując swoje mordercze ambicje.
Jakąż hipokryzją jest używanie innych zwierząt do tresury psów myśliwskich. Lisy (najczęściej fermowe) wsadzane są do nor lub klatek, straszone i drażnione, często w końcu okrutnie zabijane. Dotyczy to też dzików. I nikt nie zważa na to, że wg Ustawy o ochronie zwierząt dokonuje się w ten sposób przestępstwa….
Zresztą ten rodzaj dręczenia zwierząt myśliwi zawarli nawet w Ustawie Prawo Łowieckie. W artykule 9 tejże ustawy zezwolono na świadome dręczenie i zabijanie zwierząt:
Art. 9.
1. Ochrona zwierzyny – poza zasadami określonymi w przepisach o ochronie przyrody – obejmuje tworzenie warunków bezpiecznego bytowania zwierzyny, a w szczególności:
1) zwalczanie kłusownictwa i wszelkich zjawisk szkodnictwa łowieckiego;
2) zakaz – poza polowaniami i odłowami, sprawdzianami pracy psów myśliwskich, a także szkoleniami ptaków łowczych i psów myśliwskich, organizowanymi przez Polski Związek Łowiecki – płoszenia, chwytania, przetrzymywania, ranienia i zabijania zwierzyny;
Ostatnio pojawiają się pomysły, żeby polować z użyciem łuków – takie to przecież męskie i pierwotne. Wyobrażacie sobie zwierzę trafione strzałą? To niezrozumiałe okrucieństwo dla ratowania pseudo męskiego ego. Najbardziej znanym orędownikiem takich polowań jest Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego ZOO. Można o nim przeczytać notkę biograficzną:
„Z wykształcenia lekarz weterynarii, z zamiłowania ornitolog, przyrodnik i podróżnik. Dyrektor warszawskiego Zoo od 2009 roku, założyciel i honorowy członek Stołecznego Towarzystwa Ochrony Ptaków. (…) Autor około tysiąca artykułów o zwierzętach i 24 książek o ptakach, tłumacz kolejnych 20 książek, z niemieckiego i angielskiego. Łucznik od dzieciństwa. Myśliwy od niedawna. Promuje ekologiczną wizję łowiectwa.”
Czy to nie absurd? Człowiek zajmujący się zawodowo zwierzętami, podobno ich miłośnik, reklamuje barbarzyństwo, namawia do tego innych – trudno o większego hipokrytę.
Jak to dobrze, że gotowa już nowelizacja Ustawy o ochronie zwierząt i Prawo łowieckie, zakazuje polowań z łukami i organizowania szkoleń psów myśliwskich z udziałem innych zwierząt. Przynajmniej trochę ograniczymy to bestialstwo usankcjonowane tradycją.
Absurdów jest jednak więcej. Myśliwi dostają wprawdzie pozwolenie na broń, ale nikt nie rozlicza ich z wystrzelonej amunicji. Strzelają do czego chcą. Do tego te fety po polowaniach… Przecież dla nikogo nie jest tajemnicą, że alkohol leje się tam często strumieniami.
Dodajmy jeszcze uczestniczenie w polowaniach kobiet – eufemistycznie nazywanych Dianami. O ile można starać się zrozumieć, że polowanie to apoteoza męskości i wielowiekowa tradycja, o tyle kobieta napawająca się konaniem zabitego przez siebie zwierzęcia nie mieści w moim systemie pojmowania. Kobieta kojarzy się z ciepłem i dobrocią, czego więc szukają na polowaniach panie? Może to dla niektórych jedyne miejsce by zdobyć zainteresowanie mężczyzn? Tych prawdziwych, pierwotnych, silnych…. Czego takie matki nauczą swoje dzieci?
Nie zapominajmy też o przedziwnym nobilitowaniu łowiectwa – od lat polują notable i politycy, polowania to spotkania towarzyskie na wysokim szczeblu. Podobno co piąty poseł to myśliwy.
Jedno, co cieszy, to fakt, że narasta opór społeczny przeciw bezsensownemu zabijaniu. Media coraz częściej piętnują niemoralne zachowania myśliwych, a tych jest wiele…. Zapadają wyroki skazujące za zakazane strzelanie do zwierząt domowych. Organy ścigania zatrzymują coraz częściej zwyrodnialców ze strzelbami, którzy prawo mają za nic. Tak jak tutaj:
Nie lubię was, myśliwi. Nie szanuję i nie podaję wam ręki. Nigdy nie przestąpicie progu mojego domu. Przede wszystkim jednak kompletnie Was nie rozumiem.
Czy naprawdę nie ma innych sposobów by podnieść sobie adrenalinę? By poczuć się prawdziwym mężczyzną?
Życzę Wam, abyście spędzili Święta w domu z rodziną, a nie na ambonie ze strzelbą. I życzę Wam, żebyście nigdy nie trafiali do celu. Żeby huragany zwaliły ambony, a zwierzęta leśne odwdzięczyły się Wam, za to co robicie.
Mam też przedświąteczne marzenie - marzę o tym, żeby Was po prostu nie było.
Katarzyna Śliwa-Łobacz
data publikacji 11-04-2014
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj