Katarzyna Pisarska zainicjowała urlopową akcję "Weź mnie". Celem akcji jest uwrażliwienie ludzi na wakacyjny los naszych pupili, zachęcenie do brania ich na urlop, lup zapewnienie im godziwej opieki, a przeciwstawianie się pozbywaniu się przeszkadzającego psa lub kota. Ta akcja zainspirowała mnie do zastanowienia się kto i dlaczego pozbywa się w wakacje psa? Dlaczego jedni tak mają, że myślą o urlopie nie tylko pod swoim kątem, ale i kątem posiadanych zwierząt, a inni pozbywają się zwierzęcego balastu?
A oto winowajcy:
1. Przedmiotowe traktowanie zwierząt. W takim podejściu do zwierząt, zwierzę nie jest odrębnym podmiotem w świecie, ze swoimi prawami, potrzebami, życiem, tylko służy człowiekowi. Ma mu być podległe i dla jego korzyści. Takie podejście można zobaczyć i u osób, które traktują zwierzę jak zabawkę, rozrywkę, źródło dochodu, lub żądają od niego posłuszeństwa nawet wbrew jego naturze. Pies, który nie słucha, ugryzie ze strachu, albo w obronie własnej, prawdopodobnie przez taką osobę zostanie przywiązany do drzewa w lesie, lub wyrzucony na ulicę, a często będzie wcześniej pobity.
Przedmiotowe traktowanie można też niestety spotkać u niektórych hodowców lub rolników. Jeśli zwierzę jest przydatne, to może być, ale kiedy jajek nie daje, na mięso się nie nada, mleka nie da, wozu nie pociągnie, przestaje szczekać na złodzieja, łapać myszy, lub przestaje być reproduktorem, to automatycznie przestaje być potrzebne. Często to los starych lub chorych zwierząt, którym odmawia się prawa do opieki na starość lub w chorobie.
Ale przedmiotowe traktowanie to też kupno psa lub kota dla rozrywki dziecka. Kiedy pupil zaczyna przeszkadzać i robi się uciążliwy, wtedy dyskretnie można się go pozbyć, gubiąc go w lesie, zostawiając w schronisku, czy na ulicy. Ot, taka kolejna zabawka, którą można wyrzucić jak się znudzi.
2. Konsumpcyjny styl życia. Konsumpcja króluje w naszych czasach. Powszechna jest ocena innych po tym ile mają, co na sobie noszą i za ile, gdzie byli, na jakich plażach leżeli, jak wyglądają i spędzają czas. No i z kim, oczywiście. Wystarczy popatrzeć na portale społecznościowe, publikowane zdjęcia. Cóż, lubimy się chwalić... Taki styl lansuje też część gazet i celebrytów. Posiadanie zwierząt w takim wypadku zdecydowanie przeszkadza, no chyba, że się ma pupila, którego można włożyć do torebki, gustownie ubrać i pokazać się z nim jak z kolejnym gadżetem. Można mieć jeszcze pupila modnego, bo wyraźne są też mody na określone rasy psów.
Jeżeli częstym źródłem naszych decyzji jest właśnie motywacja "konsumpcyjna", którą bardziej psychologicznie można określić narcystyczną, to biedne są czasem te pupile. W stylu konsumpcyjnym człowiek łatwo ulega konsumpcyjnemu chciejstwu, wkurzając się na przeszkody, które mu to chciejstwo ograniczają. Tak więc jeśli pupil przeszkadza wygodnemu życiu, rodzinnym wyjazdom wakacyjnym, lotom na Fuerteventurę, czy w inne modne miejsce, to się go trzeba pozbyć, bo przeszkadza i nie pasuje do stylu życia. I pupil trafia do schroniska.
Znam też inne sytuacje, że osoby po rozstaniu nie były już zainteresowane opieką nad zwierzęciem, które wcześniej kupiły. Bo razem to się można pochwalić posiadanym stworem, ale już jak się jest osobno, to zainteresowanie nim spada do zera. Zapomnieli, że wzięcie za coś odpowiedzialności, poświęcenie uwagi, czasu, sił drugiej osobie, jak i zwierzęciu to cnoty, a nie przykry obowiązek. A cnoty to już nie konsumpcja, tylko zupełnie inna bajka, o której niestety jakoś mało słychać w naszych czasach...
3. Prymitywne podejście do zwierząt, oparte na przesądach i niedouczeniu. Brak wiedzy, lub zła wiedza to niestety częsty powód złego traktowania zwierząt. Bo przy takim myśleniu, to pająka trzeba zabić, przed nietoperzem trzeba chronić włosy, a pies to sam się wyżywi i utrzyma przy życiu, więc po co o niego dbać. Niestety to częsty obrazek smutnego losu psów i kotów wiejskich. Jak nie wiadomo co z psem zrobić, to się go wyrzuca, topi w rzece, lub stawie (niestety wciąż dość częsty los szczeniaków i kociaków), lub przywiązuje do drzewa w lesie. Pamiętam jak kiedyś dałam wiejskiej rodzinie suchą karmę dla Burka przy budzie i chyba z 3 razy powtarzałam aby miał wodę w misce, bo to bardzo ważne. Mam nadzieję, że pamiętali (bo nie wyglądali na takich, co złą wolę mieli).
Edukacja, to jedyne co może pomóc w tej sytuacji. Ostatnio głośny był na facebooku przypadek psa Gucia uwiązanego przy budzie na środku pola, na totalnym pustkowiu (wśród innych łąk i pól). Miał przeganiać gęsi, które niszczyły uprawy. Zainteresowali się nim obrońcy praw zwierząt i co się okazało, rodzina w zasadzie o Gucia dbała, lubiła go, wcześniej trzymała w domu i na podwórku, tylko im się wydawało, że pies tak może mieszkać kilka tygodni na środku pola i gęsi przeganiać... Nie było w zasadzie złych intencji, tylko brak wiedzy.
A przy okazji warto się zastanowić jakie motywacje nami kierują w życiu? I czy potrafimy się powstrzymać od działania, kiedy u jego genezy tkwią złe motywy (np. silna złość, zazdrość, skupianie się na swojej wartości)? Ale to już temat na psychoterapię, a nie tekst o traktowaniu zwierząt…
Anna Schmidt-Przeździecka
data publikacji 19-03-2014
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj