Wakacje. Czas wesoły dla ludzi. Odpoczywamy i czasem podróżujemy. Czasem w tych podróżach spotykamy zwierzę, które już nie jest nikomu potrzebne, wyrzucone z samochodu, żebrające o coś do jedzenia na stacji benzynowej albo już nieżyjące, leżące na poboczu drogi.
Wiele takich przypadków, im bardziej mamy wakacje, tym częściej pozbywamy się zbędnego balastu, którego nie chcemy zabrać nad morze czy do zagranicznego kurortu. My ludzie….
Otrzymuję telefon – „Proszę Pani, jestem na stacji benzynowej Statoil w miejscowości Konie, gmina Pniewy w mazowieckim, biega piesek, na pewno wyrzucony z samochodu, pracownicy
stacji dzwonili do gminy, gmina odmówiła pomocy…..”
Kiedy słyszę „gmina Pniewy” od razu krew mnie zalewa ze złości . Kilka miesięcy temu, jadąc do sądu, gdzie występuję jako oskarżyciel posiłkowy w sprawie o znęcanie się nad zwierzętami, zatrzymałam się na tej stacji. Biegały tam dwa psiaki.
Znam przepisy, wiem, co robić. Przepisy Ustawy o ochronie zwierząt, w kwestii bezdomnych, zwierząt są dla gmin bezlitosne:
Art. 11.
1. Zapewnianie opieki bezdomnym zwierzętom oraz ich wyłapywanie należy do zadań własnych gmin.
Zadanie własne to w języku ustawy zadanie obowiązkowe, gminy muszą co roku przeznaczać na ten cel środki finansowe i tworzyć programy zapobiegania bezdomności zwierząt.
Zadzwoniłam więc do gminy, zgłaszając dwa bezdomne psiaki. Przedstawiłam się jako prezes fundacji Mondo Cane i asystent posła Pawła Suskiego.
Często rozmawiam z urzędnikami gminnymi, egzekwuję od nich wykonywanie obowiązków, czasem pomagam w rozwiązywaniu problemów. W rozmowie z gminą Pniewy koło Grójca nie dane mi było ani jedno ani drugie. Miałam bowiem wątpliwy zaszczyt rozmawiać z samą Panią Sekretarz gminy – Małgorzatą Luciak.
W zasadzie nie można było tego nazwać rozmową – był to chamski, wykrzyczany monolog o tym, że nie obchodzą pani sekretarz jakieś zawszone kundle, nie pozwoli na wydanie nawet złotówki, przepisy są złe, politycy to idioci. Na moje stwierdzenie, że gmina ma obowiązek zajęcia się sprawą, usłyszałam jedynie kolejny wrzask, obraźliwe słowa i pretensje do całego świata.
Obiecałam więc pani sekretarz, że wyegzekwuję od niej wykonanie obowiązku z ustawy. Po kilku dniach i monitach innych organizacji dowiedziałam się, że podobno jednak ktoś pojechał na stację benzynową. Podobno psów już tam nie było. Podobno….
Myślę, że już nie żyją, szczególnie, że gmina Pniewy ma umowę na odławianie psów z firmą kurierską z Tarczyna (sic!). To kuriozum na skalę kraju.
Gmina Pniewy to gmina, która jest najgorszym z przykładów – lekceważenie prawa w wykonaniu wysokiego urzędnika, arogancja i co najważniejsze i najsmutniejsze – kompletny brak empatii i zrozumienia dla zwierząt. Takich gmin jest w Polsce wiele.
Wszystko jednak w rękach ludzi – moja gmina Żabia Wola, położona jest po dwóch stronach tzw. „gierkówki”, trasy nr 8 Warszawa-Katowice. Większość wyrzuconych zwierząt to zwierzęta przejeżdżających ta trasą ludzi. Nie mieszkających w gminie. Pomimo to każdy pies, który zostanie wyrzucony jest natychmiast zaopiekowany i szuka mu się nowych właścicieli. To oczywiście osobista zasługa Pani Wójt, z której jestem bardzo dumna. Tym bardziej, że moja gmina graniczy z opisywaną gminą Pniewy, gdzie prawo rozumiane jest zupełnie inaczej i lekceważy się je na potęgę.
Ustawowy obowiązek opieki nad bezdomnymi zwierzętami i ich odławianie to dla wielu samorządów ogromny ciężar. Przecież większość gmin w Polsce to gminy wiejskie, większości z nich nie dopina się żaden roczny budżet, bo ciągle i na wszystko brakuje pieniędzy.
Rzecz jednak nie w pieniądzach i budżetach. Rzecz w dobrym gospodarowaniu i w ludziach. Władze gmin wybieramy w bezpośrednich wyborach, są odzwierciedleniem nas samych. I choć nie należy generalizować, to można założyć, że ci wybrani to „sól tej ziemi”, że realizują nasze poglądy i zaakceptowane przez nas programy. Są tacy jak my.
Dzieje się również pewna niesprawiedliwość – wiele gmin położonych jest przy drogach krajowych i zwierzęta, które wyrzucane są z samochodów wcale nie są wyrzucane przez mieszkańców tych gmin. To samo dotyczy miejscowości wypoczynkowych np. na Mazurach. I tak jest w mojej gminie.
Ale „Dura lex sed lex”. Pies bezdomny na terenie gminy jest jej własnością, o ile nie uda się ustalić jego właściciela.
I GMINA MA OBOWIĄZEK SIĘ NIM ZAJĄĆ – ODŁOWIĆ I ODWIEŹĆ DO SCHRONISKA, Z KTÓRYM MA PODPISANĄ UMOWĘ!
Pamiętajcie o tym podczas wakacyjnych podróży. Dzwońcie do gmin, na terenie których spotkaliście bezdomne zwierzę.
I żadne tłumaczenia urzędników nie zwalniają z tego obowiązku. Czasem mówią, że nie mają pieniędzy, czasem, że odławiają tylko zwierzęta agresywne. Sytuacja z Pniew nie jest nagminna, ale w gminach stosuje się wiele różnych wymówek. By zapisów ustawy zwierzęcej nie realizować.
Jeśli usłyszycie, że wyczerpali limit finansowy na ten cel – protestujcie. Nie ma mowy o limitach w przypadku obowiązku ustawowego.
Jeśli usłyszycie, że odławiają tylko psy agresywne – zapytajcie, gdzie znajduje się ustawowy zapis, który pozwala na stosowanie takiego wyjątku.
Jeśli macie serce dla zwierząt, dzwońcie i sprawdzajcie, czy gmina zajęła się zgłoszonym psem, jeśli nie – złóżcie na wójta zawiadomienie na policję o niedopełnieniu obowiązków. To tylko kilka minut z Waszego wakacyjnego czasu.
MIEJCIE OCZY OTWARTE NA NIESZCZĘŚCIE. ZGŁASZAJCIE GMINOM WYRZUCONE PSY WAKACYJNE.
I życzę Wam, żebyście nie trafili na gminę Pniewy lub jej podobną. Bo będzie Wam trudno uwierzyć, że władza samorządowa może być tak arogancka i niedouczona.
A jeśli w rozmowach z gminą coś się zupełnie zaprze, zadzwońcie do mnie. Mam już doświadczenie.
Katarzyna Śliwa-Łobacz 31.07.2013
data publikacji 04-08-2013
Chcesz skomentowac a nie masz Facebooka? Napisz do nas - redakcja
skomentuj